Skibob i Snowscoot

Zima jest idealną porą roku do tego, żeby oddać się białemu szaleństwu, jakim zwykle jest śmiganie po stoku na desce czy nartach. Ale istnieją także inne, mniej popularne dyscypliny, z którymi warto się zapoznać, żeby mieć większy wybór, kiedy śnieg już na dobre zalegnie za oknem.

Kolejny cykl prezentowany w portalu Escapador.pl traktował będzie o alternatywnych, ale również ekstremalnych sportach, którymi można zająć się w zimie. Takich sportów jest całe mnóstwo i często będą związane z nartami czy snowboardem, ale jedno drugiego nie wyklucza.

Pierwszą, ciekawą alternatywą jest SKIBOB. Ta nazwa może być przez większość osób kojarzona z czymś w rodzaju roweru z nartami zamiast kół (i prawidłowo!),ale pewnie nikt nigdy na żywo nie widział tego urządzenia, że o jeździe na nim nie wspomnę.

Otóż historia tego wynalazku sięga lat ’50 XIX wieku, kiedy to w Bawarii, a później w całych Alpach wykorzystywano go do transportu. Dopiero w 1892 roku John C. Stevens zgłosił patent na rower z płozami w USA i wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa i modyfikacje, które trwają aż do dziś.

Prototyp dzisiejszego SKIBOBA wraz z wynalazcą - Georgiem Gfällerem Seniorem




Na początku oczywiście były to proste konstrukcje, które wymagały ubitego stoku do jazdy. Następnie pojazd był modyfikowany z przeznaczeniem dla osób niepełnosprawnych i wyglądał jak jednośladowe sanki, które następnie stały się znanymi dziś nartosankami. To nie wystarczało konstruktorom, dlatego też z biegiem czasu zaczęto stosować inne komponenty do budowy ram i dodawać amortyzatory tłumiące drgania podczas jazdy na nierównym stoku.

Ważne było też dodanie podpórek pod nogi, które w przyszłości zastąpione zostały dwiema małymi nartkami, które jeździec ma przyczepione do nóg, a wszystko po to, żeby jazda była bardziej stabilna, szybsza i dawała większe możliwości kontroli.


W 1951 roku SKIBOB stał się oficjalną nazwą tego urządzenia i został uznany za kolejną dyscyplinę alpejskich sportów zimowych. Powołano wtedy Międzynarodową Federację Skibobów, której prezesem i ojcem założycielem był Georg Gfäller – syn cieśli, który udoskonalił nartosanki. Za tym przykładem poszła Polska, gdzie powstał Polski Związek Skibobowy i w 1976 roku przeprowadził na Nosalu pierwsze mistrzostwa Polski w tej dyscyplinie (slalom, slalom gigant i kombinacja alpejska).

Do dziś odbywają się międzynarodowe zawody w jeździe na skibobie na dokładnie tych samych trasach, na których odbywają się konkurencje w narciarstwie alpejskim w kategoriach: slalom specjalny, slalom gigant, super gigant, slalom równoległy i bieg zjazdowy.

Profesjonalny SKIBOB



Dzisiaj ciężko jest znaleźć SKIBOB w sklepach. Jego nazwa, w zależności od wprowadzonych modyfikacji to SNOWBIKE, SKIBIKE; SNOWSCOOT , SNOWX i BIKEBOARD (nie mają siodełka i jeździ się bez dodatkowych nartek po prostu stojąc na tylnej desce). Ich ceny niestety trochę przerażają, ponieważ kwoty za SKIBOB zaczynają się od ok 2 tysięcy PLN za komplet z nartkami oraz od 3 tysięcy PLN za SNOWSCOOT.

Pocieszająca jest informacja, że w niektórych wypożyczalniach w dużych kurortach zarówno w Polsce jak i za granicą można wypożyczyć ten sprzęt. Istnieją także szkolenia związane ze SNOWSCOOTEM i SKIBOBEM, które wraz z możliwością wypożyczenia tego sprzętu kosztują indywidualnie dla 1 osoby ok 180 euro/4 godziny, bądź grupowo – 1 osoba za 50 euro/1 dzień. Oczywiście im więcej osób, tym taniej.

Profesjonalny SNOWSCOOT



Pomimo dużych kwot, z jakimi wiąże się jazda na SKIBOBIE warto zapoznać się z tą dyscypliną, bo może kiedyś to właśnie ten sport stanie się równie popularny jak narciarstwo czy snowboard, tym bardziej, że mogą na nim jeździć osoby np. po urazach, dla których jazda na nartach czy desce jest już nie wskazana.

Klasyczne NARTOSANKI



fot. www.proskibob.pl