Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.5

Zapraszam do zapoznania się z 5 częścią cyklu relacji z rejsu ROSYJSKA ARKTYKA!

Z widokiem na Kiży
Ostre północne słońce odbija się w lustrze Onegi, każe mrużyć oczy. Wysoko nad wodą srebrzy się dziwna bryła zwieńczona świetlistą piramidą. Kaskada dwudziestu dwóch obłych, drewnianych kopuł na Cerkwi Przemienienia odbija słońce. To najbardziej spektakularna z budowli w skansenie tradycyjnej architektury drewnianej na Kiży, jednej z największych wysp na jeziorze Onega.

 

Spędziliśmy tam prawie cały dzień spacerując pomiędzy drewnianymi kaplicami, obszernymi domami bogatych rolników, malowniczymi młynami i mniejszymi budowlami, które odtworzono tu po przeniesieniu z różnych zakątków Karelii. Oczywiście największe wrażenie wywiera Kiży Pogost - unikalny na skalę światową kompleks dwóch drewnianych cerkwi i dzwonnicy. Niepowtarzalne zabytki już wiele lat temu objęte zostały ochroną UNESCO. Na każdym kroku widać, że nie zmarnowano środków przekazanych przez międzynarodową organizację: Automatyczne systemy wykrywania i gaszenia ognia, wyłożone drewnem ścieżki dla turystów, drogowskazy i opisy zabytków po rosyjsku i angielsku. Nawet specjalnie wyznaczone strefy dla palaczy...
 
Na wieczór musieliśmy odpłynąć - przystań zamyka się o 22 i po tej godzinie nie Dlatego przenieśliśmy się tutaj - na brzeg Onegi, do niewielkiej wioski z przerdzewiałym, pontonowym pomostem. Żadna strata, kopuły Kiży z daleka wyglądają chyba jeszcze bardziej imponująco.
 
Nim zrobiło się ciemno, wiedzieliśmy już wszystko o tym przysiółku: Kiedyś, za radzieckich czasów, doprowadzono tu prąd. Był dom kultury, w którym co sobota wyświetlano kronikę filmową a potem nowy film. Była świetlica i co tydzień przyjeżdżał lekarz, a dzieci dowożono do szkoły. Była też zamknięta na głucho cerkiew i święta ikona ukrywana to w jednym, to w innym domu, żeby lokalny sekretarz partii jej nie skonfiskował.
 
W nowych czasach wszystko się zmieniło: linię energetyczną diabli wzięli nie wiedzieć kiedy, jeśli komu prąd potrzebny, odpala generator za domem. Ale potrzeba mało komu, bo kto mógł, wyniósł się do miasta. Zostali tylko starzy i niezaradni - więc i dzieci nikt do szkoły nie wozi. Dom kultury? Biblioteka? A kto by nad książkami przy lampie naftowej oczy męczył. Tylko wychodki za domem stoją jak stały.
 
- A, no i cerkiewka. Bez krzyża - to pewnie radzieckie szykany?
Spotkana pod cerkwią staruszka zniecierpliwiona macha na nas ręką z kosturem:
- Jakie tam szykany. Ze starości spadł, chwalić Boga, nikomu krzywdy nie uczynił ani dachu nie poniszczył. Stoi o tam, oparty o ścianę. Przyjechały akademiki z wyspy. Nowego stawiać zabronili, mówią, że zabytek. Ale pieniędzy na naprawę nie dali, a my nie mamy. No i nasz obraz chcieli do muzeum zabrać, bo stary. Stary nie stary, nasz jest to nie damy. Wprawiliśmy w ikonostas, ale pusto w nim, tylko dwie ikony u nas...
 
 
Po śladach Polaków
Byliśmy na wakacjach, ale nie zawsze w beztroskim nastroju. Na długo przed początkiem wyprawy uświadomiliśmy sobie, że będziemy żeglować w miejscach, w które Polacy rzadko wybierali się dobrowolnie. W czasie, gdy kompletowaliśmy załogi na nasza wyprawę, zgłosił się do nas doświadczony polski żeglarz, który ? urodził się nieopodal jednej ze śluz Biełomorkanału ? bo tam po zwolnieniu z łagru osadzono jego rodziców. Wiek nie pozwolił mu wybrać się z nami, ale my zyskaliśmy nowy cel ? poszukiwanie śladów Polaków, których zesłano w tamte rejony.

 

Twierdza Oreszek w Szliesselburgu za czasów carskich nie tylko strzegła Petersburga - była również więzieniem politycznym. Po powstaniu listopadowym zesłano tu Waleriana Łukasińskiego, którego carskie służby uważały za głównego prowodyra spisków w Królestwie Polskim. Pół wieku później, w 1883 roku trafił tu Ludwik Waryński - skazany za swoją działalność rewolucyjną i socjalistyczną.
 
Gdy opętany imperialnymi wizjami Stalin postanowił połączyć Morze Białe a Bałtykiem, wśród około 300 tysięcy zmuszanych do pracy więźniów były setki Polaków - w większości tych, którym nie udało się uciec z Rosji po rewolucji październikowej. Jako obcokrajowcy byli politycznie podejrzani. Biełomorkanał jest imponującym dziełem inżynierii hydrologicznej, ale trudno się nim zachwycać pamiętając, że każda ze śluz, każdy metr wykutego w skale koryta ? powstały za cenę ludzkiego życia. Oszczędnie szacuje się, że przy budowie Kanału zginęło około 100 tysięcy zesłańców.
 
Nawet po ukończeniu Bielomorkanału i upływie wyroku zesłańcom nie pozwalano na powrót w rodzinne strony. Wielu z nich osiadło w pobliżu łagru. W małej wsi w pobliżu Kiżi spotkaliśmy staruszkę, która ? usłyszawszy skąd jesteśmy ? sama zaczęła opowiadać nam historie polskich rodzin, które po wywózce w Sowiety musiały zamieszkać w okolicy. Zaprowadziłaby nas do nich, ale?
 
- Wy znajetie, starzyki na cmentarzu, dlinnije a dlinnije? A dzieci, wnuki ? ani już dawna w Petrozawodsku żywiot...
 
Polacy trafiali również do pierwszego, eksperymentalnego łagru założonego w 1923 roku w zlikwidowanym monastyrze na Wyspach Sołowieckich. Głosząc hasła kształtowania przez pracę nowego sowieckiego człowieka, obóz pracą ponad siły unicestwiał wszystkich, których uznawano za jednostki szkodliwe dla radzieckiego społeczeństwa. Ilu Polaków nigdy nie opuściło Sołowek - nie wiadomo, Rosja Radziecka nie miała w zwyczaju liczyć swoich wrogów. Pozostał po nich jedynie skromny kamień pamiątkowy umieszczony na skraju sołowieckiej osady?

Artykuły w tym samym cyklu:
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.1
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.2
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.3
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.4
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.6
Rosyjska Arktyka ? z Gdańska aż po granicę wiecznego lodu! Cz.7