Adrenalina na wesoło - extreme ironing

Ironing, czyli po polsku prasowanie. Najczęściej w życiu codziennym spotykamy się z prasowaniem odzieży, które polega na wygładzaniu zagnieceń na ubraniach pod wpływem nacisku żelazka, odpowiedniej temperatury oraz pary wodnej. Na ogół jest to czynność monotonna, nudna i nielubiana przez osoby muszące ją wykonywać. Szczególnie daje się we znaki, gdy rzeczy do prasowania nazbiera się sporo, a piękna pogoda za oknem zachęca do aktywności na świeżym powietrzu. Czy zawsze jednak prasowanie musi być czynnością nudną i nieatrakcyjną? Otóż nie! Przeczytajcie poniższy artykuł, a nie będziecie mieć już nigdy wątpliwości, że są na świecie osoby, którym prasowanie sprawia przyjemność.

Na czym więc polega extreme ironing? Jest to nic innego jak typowe prasowanie rzeczy w miejscach nietypowych... nawet bardzo nietypowych.
Kto, kiedy i po co wymyślił ten sport? Pomysłodawcą ekstremalnego prasowania jest Brytyjczyk Phill Shaw. Pomysł ten zrodził się latem 1997 roku, gdy Phill wrócił z pracy do domu

i miał ochotę zrelaksować się wspinając się na pobliskie skałki, ale w domu czekała na niego sterta ubrań do prasowania. Nie był z tego powodu najszczęśliwszy, wiedział jednak, że obowiązki domowe nie mogą czekać. Nie chciał też rezygnować z upragnionej chwili relaksu. W związku
z tym postanowił połączyć przyjemne z pożytecznym i wybrał się na skałki w towarzystwie żelazka i deski do prasowania. Zabrał też ze sobą stertę ubrań. 
           


Co jest potrzebne, żeby zacząć uprawiać ten sport? Po pierwsze chęci, a po drugie sprzęt: deska do prasowania oraz żelazko. W jakich miejscach prasują ironmeni? Zdarzały się przeróżne, czasem dość dziwne miejsca, np. szczyt góry (Mont Everest czy Kilimandżaro), lotnia, przerębel w lodzie pokrywającym jezioro,   narty wodne, krowi grzbiet, dno jeziora, czubek drzewa, kierownica roweru czy dach karawanu. Co ciekawe sport ten doczekał się Mistrzostw Świata. Pierwsze odbyły się w 2002 roku w Niemczech. Uczestniczyło w nich około 80 osób. A już w 2006 roku zarejestrowanych było około 1000 amatorów tego niecodziennego sportu.
 
Jak widać na podstawie extreme ironing wystarczy nieco fantazji, odrobina chęci i trochę własnej inwencji, aby ze znienawidzonego i strasznie nudnego zajęcia wykrzesać coś fajnego i mogącego sprawić przyjemność, a nawet podnieść zwykłą codzienną czynność do rangi sportu ekstremalnego.


Redakcja serwisu www.escapador.pl